ale dostałam zrypy od Was :* Ale w sumie należało mi się! Już po koszyczku powinnam sie nauczyć brać zaliczki albo nie brać zlecenia wcale. Ach jo... jak ktoś jest za "miętki" to potem wiadomo - kop w doopke. Na szczeście (albo i nie) doopke mam dużą :p he he he he he he :))))
No to dzisiaj Wam pokażę owy komplet.
Moją niechęć do koloru różowego znacie. Jakoś w ogóle nie widzę się w tym kolorze, no nie lubię cholera różowego. Mam biżu różowe, ale nie noszę go prawie wcale.
I trafiło mi się zamówienie właśnie na różowo-szary komplet. Ok, ja nie lubię różowego, ale przecież zrobić mogę :) a przynajmniej tak mi się wydawało.
Na początek musiałam zamówić różowe koraliki Toho, bo tych u mnie jak na lekarstwo. Komplet miał pasować idealnie do sukienki, której zdjęcie dostałam. Postanowiłam zamówić też rivoli. Kiedy przyszły zaczęłam .... dziergać i pruć, dziergać i pruć ... Miałam dwa kolory rivoli: ciemny róż i bardzo jaśniutki. Najpierw chciałam je połączyć, potem zrezygnowałam. Najpierw chciałam łączyć róż z szarym na jednym rivoli, potem zrezygnowałam. I tak przez 3 dni :/ Natalka, która prowadzi bloga Zaczarowany papier, była moim doradcą :P i ona jedna wie ile czasu się męczyłam. Potem postanowiłam dać sobie spokój na dzień, a w sumie wyszło, że nic nie robiłam przez 2 dni. I niby już miałam koncepcję i nagle mnie olśniło i wszystko sprułam doszczętnie.
I zrobiłam to:
Pomyślałam, że przydałby się jakiś ciekawy nośnik. Najpierw miał to być łańcuszek, ale w ogóle nie pasowało mi to połączenie. Potem pomyślałam o sznurze szydełkowo - koralikowym, ale tu znowu pojawił się problem połączenia sznura z gotowym elementem, a nie chciałam tych metalowych końcówek, przy rivoli, bo to już nie wyglądało by elegancko. I mnie znowu olśniło: twisted tubular herringbone. Już dawno miałam w planach nauczenie się go.
Skorzystałam z tej świetnej instrukcji ze strony kadoro.pl. Przyznam, że na początku mi się motało i nie mogłam zajarzyć ale teraz mogę robić go z pamięci :)
Tak wygląda gotowy komplet:
A to "gołe" jeszcze rivoli:
I kilka prób, nie wszystkie zdążyłam sfotografować, tak szybko się pruły :P:
I jak? Mam nadzieję, że podoba Wam się efekt końcowy, bo ja jestem zadowolona. Próbowałam tyle razy, że już nie pamiętam nawet ile, prułam, dziergałam od nowa, aż wreszcie uznałam, że mi się podoba.
A wiecie co mnie napędzało? Po części to, że jestem uparta. Ale przede wszystkim to, że to było zamówienie, na które ktoś czekał. Jakby nie to, to bym pewnie dała sobie spokój już dawno, albo nawet się nie zabrała za taką kombinację kolorystyczną. Taaaaaaa.....
Zapraszam wszystkie miłośniczki różowego, bo komplet jest do wzięcia.
Małymi krokami zbliża się magiczne 200 000 wyświetleń. Jeśli złapiecie licznik na gorącym uczynku, przyślijcie mi screena. Przewidziana nagroda :)
Wiecie co, tych rivoli to zakupiłam trochę :P i tak chyba teraz będę Was nimi męczyła, bo jak na różowe nie miałam pomysłu, tak na resztę mam :))))) tylko mi teraz Toho Round 15o zaczyna brakować :P
Ajajajajaj ..... marfewka jeszcze na mnie czeka, bo miesiąc się kończy.
Miłego weekendu życzę :)
Buziaki :****